Skip to content

Instantly share code, notes, and snippets.

Show Gist options
  • Star 0 You must be signed in to star a gist
  • Fork 0 You must be signed in to fork a gist
  • Save Vegann/25b04dcc222a35d115d8ab97c726987e to your computer and use it in GitHub Desktop.
Save Vegann/25b04dcc222a35d115d8ab97c726987e to your computer and use it in GitHub Desktop.
Lokator nie płacił za wynajmowane mieszkanie. Wprowadzili się do niego dwaj mężczyźni. "Wypruli zamki, przyprowadzili psa"

Lokator nie płacił za wynajmowane mieszkanie. Wprowadzili się do niego dwaj mężczyźni. "Wypruli zamki, przyprowadzili psa"

Pan Ireneusz, lokator mieszkania przy Oboźnej w Krakowie, od kilku dni mieszka w nim razem z dwoma nieznanymi sobie mężczyznami, którzy twierdzą, że też je wynajęli. - Pan Ireneusz od dwóch lat nie płaci za mieszkanie, jest tam nielegalnie, więc spróbowaliśmy zrekompensować te koszty - tłumaczy pełnomocnik właścicielki lokalu.

AKTUALIZACJA 14 WRZEŚNIA, GODZ. 17.54:

Kraków. "Rozwiercili zamki, weszli do środka". Lokator, który nie płacił od dwóch lat, zmuszony do wyprowadzki

- Byłem wtedy sam w mieszkaniu, moja partnerka w pracy, a dziecko akurat w szkole - opowiada pan Ireneusz, który w 2019 roku wynajął od prywatnej właścicielki mieszkanie przy ul. Oboźnej w Krakowie. - Wybiegłem z sypialni, usłyszałem, jak ktoś wypruwa zamek. Zapytałem, co się dzieje, usłyszałem "Otwórz!". W drzwiach stało dwóch barczystych mężczyzn. Wezwałem policję - opowiada.

Gdy lokator nie płaci 

Pan Ireneusz mieszkanie wynajął w połowie 2019 roku. Zamieszkał w nim wraz z partnerką oraz 7-letnią wówczas córką. Przyznaje, że zapłacił tylko czynsz i media za pierwszy miesiąc oraz kaucję. Potem, jak twierdzi, popadł w tarapaty finansowe w związku z problemami z pracą i wcześniejszą działalnością gospodarczą. Przestał płacić za mieszkanie.

- Chciałem się dogadać i zamierzam spłacić dług. Mam małe dziecko, które poszło do pierwszej klasy i chciałem mu zapewnić jakiś dach nad głową w tej sytuacji  - deklaruje, ale jak twierdzi, druga strona w projektach porozumienia miała zawrzeć klauzule, które obciążały go dodatkowymi kosztami za usługi adwokackie na rzecz właścicielki i opłatami notarialnymi za porozumienie. Według niego nie było go na nie stać, w sytuacji, w jakiej się znalazł.

Pan Ireneusz wytyka, że w porozumieniu był też zapis zobowiązujący go do poddania się przez niego ewentualnej egzekucji komorniczej, nawet gdyby spłacił dług. Mówi też, że miesiąc po wynajęciu odcięto mu prąd.  Do dziś mieszkanie jest go pozbawione, musi więc wspomagać się agregatem. Lokator skarży się, że od tego czasu nękano go, pukano po nocach, zaklejano zamki w drzwiach, próbowano przebić opony w samochodzie. 

Nieznajomy w mieszkaniu

Od wtorku mieszka z nieznajomymi w mieszkaniu. Jeden z nich śpi na kanapie w saloniku, drugi na podłodze. Jeden z nich następnego dnia przyprowadził psa w typie pitbulla. - Korzystają z moich sztućców, partnerka z dzieckiem są u znajomych, nie mogą tu teraz być. Partnerka przychodzi tylko po rzeczy, ja w nocy jestem sam z nimi - mówi pan Ireneusz. Mówi, że gdy nieznajomi zjawili się w mieszkaniu, wezwał policję. Jeden z nich pokazał funkcjonariuszom umowę najmu mieszkania na 3 miesiące. Policjanci pojechali.  

Pan Ireneusz twierdzi, że chciał się już wyprowadzić od października, bo stanął ostatnio na nogi, ale teraz boi się, że gdy wyjdzie choć na chwilę, straci rzeczy, które w nim ma. Dlatego nie opuszcza mieszkania. 

Policja rozkłada ręce 

Pojechaliśmy na miejsce. W drzwiach do mieszkania straszyły dziury po wyprutych dwóch zamkach, na posadzce leżały resztki po wkładkach. Gdy pan Ireneusz chciał nam otworzyć, z pokoju natychmiast wyszedł barczysty mężczyzna w klapkach z nadrukiem "Calvin Klein". Na rękach miał tatuaże, na nodze wytatuowaną husarię z biało-czerwoną flagą. Zatarasował wejście. - Wynajmuję to mieszkanie i nie zgadzam się, żebyście weszli - oświadczył. Z mieszkania wybiegł pies i wyskoczył do nas. Mężczyzna, mimo że obok stał pan Ireneusz, uniemożliwiał nam wejście do środka. Twierdził, że ma umowę na wynajęcie mieszkania zawartą na trzy miesiące. Zapytaliśmy, kim jest drugi z mężczyzn. - To mój gość. Jest tu, bo boję się o swoje życie. Ten człowiek groził mi, mam nagrania - wskazał na pana Ireneusza.

Gdy zaczęliśmy dopytywać, czemu od razu przyszedł ze ślusarzem i czy wiedział, że w mieszkaniu jest już inny lokator, stwierdził: - Ten człowiek jest tu nielegalnie. A ja z wami nie będę rozmawiał - orzekł, odsyłając do swojego pełnomocnika. Po chwili naradził się z kimś przez telefon i wezwał policję, informując, że rzekomo naszliśmy go w jego mieszkaniu. Po kilkunastu minutach przyjechał patrol. Nie pierwszy zresztą. Mężczyźni zajmujący lokal na przemian wzywali już policję do mieszkania.

Patrol, który przyjechał na skutek naszej interwencji, wszedł z nimi do środka. Rozmowa trwała kilkanaście minut, obaj znowu pokazali swoje umowy o najem mieszkania. W międzyczasie pojawił się drugi z mężczyzn z dwoma skrzynkami pełnymi narzędzi i zaczął zmieniać zamek w drzwiach do pokoju, w którym były rzeczy córki pana Ireneusza.  - Sytuacja jest zagmatwana, podpisano dwie umowy najmu. Jako policjant nie będę rozstrzygał, kto kogo może tu przyjąć jako gościa - mówił nam po wyjściu funkcjonariusz. - Sytuacja jest znana policji, są zgłoszenia. Wy jesteście dorośli, więc dogadajcie się. Reszta w sądzie - powiedział do obu mężczyzn i zakończył interwencję. 

Długi lokatora

Pełnomocnik właścicielki mieszkania radca Marcin Wierzbicki nieco inaczej przedstawia sytuację w mieszkaniu przy Oboźnej. - Pan Ireneusz wpłacił jedynie kaucję oraz połowę pierwszego czynszu najmu. Od ponad dwóch i pół roku zamieszkuje w lokalu, nie ponosząc kosztów mieszkania, jak i nie płacąc czynszu - tłumaczy radca Michał Wierzbicki. Twierdzi, że właścicielka mieszkania próbowała porozumieć się, lokator obiecywał spłatę, ale nic nie płacił. - Po kilkunastu miesiącach zwróciła się do nas o pomoc. Przygotowaliśmy porozumienie, rozkładające należność na raty. Wydawało się, że osiągnęliśmy konsensus, ale gdy miało dojść do podpisania umowy, pan Ireneusz przestał się kontaktować - mówi Marcin Wierzbicki.

Przekonuje, że pan Ireneusz "kwestię kosztów ugody wykorzystał jako pretekst". - To były stawki obowiązujące na rynku, zwyczajowo ponoszone przez najemcę, rzędu kilkuset złotych - tłumaczy prawnik. 

Pan Ireneusz twierdzi, że nie podpisał, bo mieszkanie było obarczone ciągle wadą, czyli brakiem prądu. 

Radca Wierzbicki potwierdza, że prąd został odłączony przez elektrownię. Tłumaczy, że lokator miał w umowie najmu zawarty obowiązek przepisania na siebie licznika, nie zrobił tego. Nie płacił właścicielce za media, więc ta wstrzymała płatności w elektrowni. I prąd odcięto. Lokator kontruje, że nie płacił, bo nie dostawał faktur.  

Prawnik właścicielki mieszkania przekonuje jednak, że w chwili zawarcia umowy najmu lokator  był już poważnie zadłużony. - Stąd wysuwam przypuszczenie, że już w chwili zawierania umowy wiedział, że nie będzie w stanie się wywiązać z przyjętych na siebie zobowiązań do zapłaty czynszu najmu. W chwili zawarcia umowy posiadał zobowiązania na ponad 600 tys. zł - twierdzi mec. Wierzbicki. Pokazuje wykaz zobowiązań pana Ireneusza egzekwowanych przez komorników. Według prawnika właścicielki wynikają z prowadzonej przez pana Ireneusza wcześniej działalności gastronomicznej w centrum Krakowa, która upadła. Pokazuje też pismo komornika, z którego wynika, że lokator nie ma żadnego majątku i utrzymuje się z pomocy znajomych. Pełnomocnik właścicielki złożył w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu oszustwa. Postępowanie trwa.

Pan Ireneusz  przyznaje, że miał problemy z działalnością ("nie zapłacono mi za moje usługi"), ale twierdzi, że nie był bankrutem. - Miałem jeszcze drugą pracę, gdy się wprowadzałem, w sklepie. Niestety, po miesiącu ją straciłem - przekonuje. 

Najemca z polecenia

Właścicielka wypowiedziała mu umowę najmu, ale pan Ireneusz ją kwestionuje. Prawnik kobiety złożył w sądzie pozwy o uregulowanie zaległości i eksmisję, ale postępowania trwają. Mec. Wierzbicki zarzuca panu Ireneuszowi, że ten przedłuża je, składając na przykład wnioski o  wyłączenie składu sędziowskiego. Pan Ireneusz złożył kontrpozwy, dostał adwokata z urzędu.

Pełnomocnika właścicielki pytamy o pojawienie się we wtorek  dwóch mężczyzn w mieszkaniu przy Oboźnej. - Nie chcemy robić niczego niezgodnego z prawem - deklaruje radca Marcin Wierzbicki. - Pan Ireneusz przebywa nielegalnie w mieszkaniu na cudzy koszt. Gdy pojawiła się możliwość wynajęcia tego mieszkania innej osobie, a właścicielka od dwóch lat ponosi koszt utrzymania, zdecydowaliśmy się wynająć, by cokolwiek odzyskać - wyjaśnia.  Prawnik twierdzi, że wynajmujący wiedział, że mieszkanie jest zajęte, ale stwierdził, że mu to nie przeszkadza. Pytamy, skąd się pojawił, czy wskutek ogłoszenia? Radca Marcin Wierzbicki mówi, że polecił go znajomy prawnik. To pełnomocnik mężczyzny, który podpisał 3-miesięczną umowę.

W tej chwili pan Ireneusz próbuje się pakować, jego rzeczy wynosi po trochę partnerka, która zjawia się w mieszkaniu. 

O sytuację w mieszkaniu chcieliśmy zapytać przebywającą za granicą właścicielkę. - Nie udzielam informacji. Mam od tego prawników - stwierdziła.  

Podobna historia miała miejsce w Gdyni. Opisali ją dziennikarze trójmiejskiej "Wyborczej"

AKTUALIZACJA 14 WRZEŚNIA, GODZ. 17.54:

Kraków. "Rozwiercili zamki, weszli do środka". Lokator, który nie płacił od dwóch lat, zmuszony do wyprowadzki

Informację o sytuacji w mieszkaniu na ul. Oboźnej w Krakowie otrzymaliśmy e-mailem. Piszcie:

listy@wyborcza.pl

Sign up for free to join this conversation on GitHub. Already have an account? Sign in to comment