Skip to content

Instantly share code, notes, and snippets.

Show Gist options
  • Star 0 You must be signed in to star a gist
  • Fork 0 You must be signed in to fork a gist
  • Save Vegann/f85750083e43687132d591ec0e09bbbe to your computer and use it in GitHub Desktop.
Save Vegann/f85750083e43687132d591ec0e09bbbe to your computer and use it in GitHub Desktop.
Seksoholizm. Chodzę przed nim nago, w bieliźnie, a on mówi: "No, fajnie wyglądasz". I ogląda porno

Seksoholizm. Chodzę przed nim nago, w bieliźnie, a on mówi: "No, fajnie wyglądasz". I ogląda porno

Zapytałam ostatnio pewnego 32-latka, kiedy zaczął się masturbować. Powiedział, że robi to od dziewiątego roku życia. Że właściwie nie musi już nikogo dotykać, tak jest przyzwyczajony do masturbacji. I taki jest, niestety, światowy trend: potrzeba cielesności, bliskości z ciałem drugiego człowieka, jego zapachem, zanika. Rozmowa z Katarzyną Klimko-Damską, psychoterapeutką, seksuolożką

– Od razu mówię: nie dla wszystkich kobiet seksoholizm partnera jest dotkliwym problemem. Dziś ich sytuacja wygląda inaczej niż kiedyś.

Dlaczego?

– Bo jest internet! Kiedyś seksoholik wchodził w liczne relacje z kobietami – to były zwykle jednorazowe przygody, a nie romanse. Znana jest historia Julio Iglesiasa, który rzekomo miał trzy tysiące partnerek seksualnych, ale większość pewnie trudno byłoby nazwać kochankami, czyli kobietami, z którymi miał nieco dłuższą relację niż stosunek. Nawet najdłuższy.

Gdyby współczesny seksoholik spotkał takiego z lat 70. albo 80., co by od niego usłyszał?

– „Człowieku, ty nic nie umiesz!”. Bo ten z ubiegłego wieku musiał włożyć wysiłek w podrywanie. Po pierwsze: musiał wyglądać, pachnieć. Po drugie: musiał mieć jakąś gadkę…

„Bolało, kiedy spadałaś z nieba?”.

– No musiał ją jakoś uwieść, oczarować! Dziś nic nie musi, wystarczy jedno kliknięcie. Wielu seksoholików nie zdradza swoich partnerek w tradycyjny sposób, bo oni w ogóle nie wychodzą z domu. W realu są nieobecni, za to wirtualnie aż za bardzo. Dziś znacznie łatwiej wpaść w uzależnienie od różnych zachowań seksualnych.

Dlaczego?

– Bo to jest dostępne. Kiedyś można było się narazić, żona mogła jednak się dowiedzieć o skokach w bok. A dziś? Zamykam się w toalecie, biorę tablet do wanny, i już.

Jak najprościej zdefiniowałabyś seksoholizm?

– Mamy z nim do czynienia wtedy, kiedy seks nie przynosi przyjemności, jest raczej źródłem cierpienia, frustracji, wstydu. Seks z założenia powinien przynosić przyjemność, tymczasem przymus sprawia, że jej nie ma. Seksoholik uprawia go po to, żeby się czegoś pozbyć, nie konfrontować się z pewnymi emocjami. Dlatego mówi się, że seksoholizm krąży wokół lęku i niepokoju, chociaż nie zawsze – czasem to zwykłe wygodnictwo, mniej skomplikowane, niż nam się wydaje. Ale może doprowadzić do uzależnienia. Moja najprostsza definicja jest więc taka: seksoholik, podejmując różne aktywności seksualne, cierpi, ale nie jest w stanie się zatrzymać. Bez względu na konsekwencje.

Rozumiem, że on ma jednak różne odcienie.

– Oczywiście – mężczyzna, który ma bogate życie seksualne, wcale nie musi być seksoholikiem. Może potrzebować różnych bodźców, przeglądać się w oczach kochanek, mieć mnóstwo powierzchownych relacji, które łechcą jego ego, ale on nie cierpi – skupia się na uwodzeniu, a nie na tym, żeby bezustannie uprawiać seks. Więc może mieć 17 kochanek, ale nie być seksoholikiem. A może nie mieć żadnej kochanki i być uzależniony od masturbacji. Mieć rytuał czekania na weekend, kupowania zgrzewki piwa, odpalania pornosów i kompulsywnej masturbacji doprowadzającej jego członka do takiego stanu, że w poniedziałek potrzebna jest interwencja lekarza.

W seksoholizmie chyba często chodzi o upokarzanie siebie?

– Każdy nałóg prowadzi do upokorzenia, ale nie jest celem samym w sobie.

Kilka lat temu przyszedł do mnie pan, który otrząsnął się dopiero po tym, jak przespał się z bezdomną dziewczyną, a potem od razu z żoną i bał się, że ją czymś zaraził. Inny był uzależniony od płacenia kobietom za seks, tylko to go podniecało – taki rodzaj władztwa. Różne są objawy uzależnienia od zachowań seksualnych. Masturbacja przeradza się w uzależnienie, kiedy staje się sposobem na rozładowanie każdego napięcia, nie tylko seksualnego. Dlatego wśród seksoholików rozróżniłabym tych, którzy potrzebują kontaktu z człowiekiem, od tych, którzy uzależniają się od masturbacji, najczęściej przy porno, bo oni potrzebują innego rodzaju bodźców. I w związku z tym różnią się też zachowania ich partnerek.

Opowiedz.

– Miałam kiedyś taką parę: pani przyprowadziła pana, bo znalazła w bagażniku jego samochodu „Playboya”. Poczuła się zdradzona. Na moją sugestię, że w tej gazecie oprócz zdjęć można jeszcze coś ciekawego przeczytać, wyszła z gabinetu. Skala jej zazdrości była ekstremalna.

Miałam też taką: 30 lat, młodzi, fajni, ambitni, robią kariery zawodowe, wspólnie realizują fantastyczną pasję – wszystko działa perfekcyjnie, tylko nie seks, bo go nie ma. Ona mówi: „Chodzę przed nim nago, w bieliźnie, w seksownej sukience, tak, śmak, ocieram się, a on mówi: »No, fajnie wyglądasz«. I robi kawę.

Albo mówię wprost: »Chciałabym, żebyś mnie zerżnął!«. A on na to: »Wiem«. I ogląda porno”.

Ty się teraz śmiejesz, a ona płacze, bo jest sfrustrowana! Nie czuje się pożądana, szuka seksu gdzie indziej. I ma poczucie, że nadwyręża jego zaufanie. Że go zdradza.

A co dla partnerek seksoholików jest zdradą?

– One raczej nie mówią, że czują się zdradzane, tylko opuszczone, zaniedbane, niechciane. Mówią, że partner nie dba o ich potrzeby. No, bo wyobraź sobie, że jesteś młodą, atrakcyjną kobietą, a twój partner cię nie chce! W tej sferze.

Czytałam, że w takiej sytuacji kobiety wybierają skrajne zachowania: albo kompletnie się wycofują z życia seksualnego, albo całkowicie dopasowują do fantazji mężczyzny.

– Czasami faktycznie się dopasowują, bo czują, że partner tego oczekuje. Niektórzy są tak okrutni, że mówią wprost: „Przytyłaś”, „Źle wyglądasz”, „Musisz się odchudzić, bo mnie grube nie kręcą”. Tym samym usiłują przerzucić winę za swoje uzależnienie na partnerkę. I one właśnie wtedy zaczynają kombinować. Kiedyś się zastanawiałam, czy nie zrobić badań korelacji wzrostu pojawiających się klinik chirurgii plastycznej do wzrostu uzależnionych od pornografii i masturbacji mężczyzn. Bo przecież ten wzorzec urody nie wziął się znikąd.

Co mówisz takiej dziewczynie?

– Żeby przestała, bo to nie ma sensu. Żadne maskarady, operacje plastyczne, robienie z siebie gwiazdy porno nie pomogą. Jeśli on mówi: „Ty tak nie wyglądasz” – myśląc o aktorce porno, to ona powinna odpowiedzieć: „To prawda i nie zamierzam!”. Koniec dyskusji. Jeśli partner pije, to partnerka, pijąc z nim, raczej mu nie pomoże.

Pamiętam parę, w której on ją szantażował, że jeśli nie będzie uprawiała z nim seksu tyle razy, ile on potrzebuje, to znajdzie sobie kogoś innego. No więc ona się z nim kochała kilkanaście razy dziennie. Przyszli do mnie, kiedy ona już była wyczerpana fizycznie. No, bo ile razy dziennie można uprawiać seks? Zwłaszcza jeśli partner seksoholik nie widzi powodu, żeby się leczyć. Skrajne dopasowywanie się do potrzeb partnera to żadna metoda, kobieta, która ją wybiera, nie tylko obrzydza sobie seks, ale też szybko zaczyna czuć niechęć do siebie. Traci do siebie szacunek.

A kobiety, które rezygnują z życia seksualnego w ogóle?

– Wcale nie muszą z tego powodu cierpieć. Czasem wybierają brak seksu, bo to jest dla nich wygodne. Jeśli on masturbuje się do porno, to nawet nikt nie musi o tym wiedzieć. Fasada zachowana, można udawać, że wszystko jest OK.

A jeśli ma kochanki, to ona w otoczeniu będzie uchodziła za zdradzaną, więc wszyscy jej będą dodatkowo współczuli. „Święta kobieta! Jak ona to znosi?”. Znosi, bo dostaje takie korzyści z tej relacji, które są dla niej ważne. A nie dostaje tej, która i tak nie jest dla niej istotna.

To kwestia potrzeb kobiety.

– Jeśli ma niskie, to nawet bardzo przeciętne potrzeby mężczyzny będą dla niej seksoholizmem. Kiedyś przyszedł do mnie pan, który przez 14 lat związku współżył z żoną dwa razy. Mieli dwójkę dzieci, tak to miała wyliczone! I on przez te wszystkie lata wyłącznie się masturbował. Taki lojalny, łagodny, do tego bardzo religijny. Ale w końcu uwiodła go koleżanka z pracy, a on zachwycony jej ciałem, dotykiem poszedł oczywiście w romans. Niestety, nie był w stanie z nią odbyć stosunku, tak się przyzwyczaił do tej masturbacji. Wszystkiego musiała go uczyć od nowa. Teraz powiem coś kontrowersyjnego: moim zdaniem żona go okaleczyła. Upokarzała go przez kilkanaście lat.

Nigdy nie przestanie mnie to dziwić: osoba, która ma mniejsze potrzeby, rządzi.

– Ma władzę. A to się bierze z tego, że nie szanujemy seksu. „Dla seksu z nią poszedłeś, tak?”, „Seks z nią ci pasuje?!” – słyszy się takie zdania wypowiadane zwykle z pogardą. Deprecjonujemy wartość seksu w związku.

Intelekt, wrażliwość, lojalność, poczucie humoru – wszystko wydaje się ważniejsze. Seks jest jakiś taki prymitywny.

– Seks jest ostatni. No, bo jeśli kobieta ma partnera, który dba o dzieci, dom, dobrze zarabia, nie zdradza jej, nie pije, tylko nie chce uprawiać z nią seksu, to co to właściwie za problem? Żaden! Tymczasem seks często pełni najsilniejszą więziotwórczą funkcję. Więc jeśli jedna strona go bardzo ceni, a druga nie, to ta pierwsza bardzo cierpi.

Niektóre kobiety podobno obsesyjnie zaczynają partnera kontrolować.

– Zwykle zaczyna się tak: ona budzi się w środku nocy, widzi, że nie ma go w łóżku, jest w łazience. Więc czeka. Mija 20 minut, 30, godzina, on wciąż nie wraca. Ona myśli: „Pewnie problemy gastryczne”, i czeka dalej, ale on nie wychodzi, więc ona puka i pyta, czy wszystko OK. On nieświadomy, że ona nie śpi już ponad godzinę, mówi jej, żeby się położyła. Rano ona robi awanturę, sytuacja się powtarza, a seksu jak nie było, tak nie ma. Zaczyna się odcinanie internetu, sprawdzanie telefonu, śledzenie – to już są objawy współuzależnienia. Partnerki seksoholików chcą zwykle poodcinać wszystkie bodźce nie przez patologiczną zazdrość, tylko bezradność. Tyle że seks nie jest oddzielną wyspą, jest częścią nas, nie da się go odciąć, wyrzucić jak butelkę z alkoholem. Idziemy ulicą, a razem z nami mnóstwo atrakcyjnych osób, latem dodatkowo półnagich. Nie da się tego odseparować.

Jak to wyglądało podczas kwarantanny?

– Ci, którzy mają kochanki, spotykali się z nimi mimo wszystko. Nawet jeśli pracujesz zdalnie, to w końcu musisz wyjść na zebranie albo zawieźć jakieś papiery do biura. Wychodzisz na spacer z psem albo do sklepu – w Leroy Merlin naliczyłam raz 48 osób w kolejce.

W środku pandemii zakupy trwają dłużej, możesz spokojnie zaaranżować w środku dnia stosunek seksualny. I teraz tak: jeśli do tej pory kobieta mogła udawać, że tego nie widzi, bo on jest zapracowany, zestresowany, nie ma siły ani czasu na seks, to teraz musiała się skonfrontować z prawdą. Myślała: „Nareszcie będzie łatwiej! Obejrzymy serial, a potem będziemy się kochać”.

A tu bach! Nadal nic się nie dzieje.

– On już nie jest zarobiony, bo wstaje o 11. Jest czas, jest przestrzeń, a seksu wciąż nie ma. On często wychodzi z psem albo gdzieś znika z tym tabletem… Jest jeszcze jedno: ważne, na jakim etapie się to zaczyna, mamy dwa bieguny: jeśli dwudziestoparolatka wiąże się z rówieśnikiem i on ogląda porno, ale jednocześnie wchodzi z nią w interakcje, to można uznać za normę, ale jeśli ona często nie ma ochoty na seks, to pozostaje mu masturbacja. Jeżeli nie chce jej zdradzać, zaczyna oglądać porno i tak sobie radzi. Co innego, jeśli kobieta pragnie seksu, ale wiąże się z kimś uzależnionym od masturbacji tak bardzo, że stosunek seksualny po prostu nie wychodzi. I on go unika.

Coraz więcej moich koleżanek mówi o tym, że ich partnerzy nie są w stanie dojść podczas stosunku, muszą się masturbować.

– To nawet nie musi być kwestia porno, tylko samej masturbacji – bo on w fantazjach nie musi mieć aktorki, równie dobrze może mieć kobietę, z którą się kocha. Ale jest przyzwyczajony do swojej ręki znacznie bardziej niż do pochwy, więc masturbacja jest wiodącym sposobem rozładowania napięcia. Miałam klienta, który w rogu ekranu dużego komputera miał taki mały ekranik, na którym ciągle mógł oglądać porno. I nawet podczas zebrań, konferencji siadał frontem do wszystkich tak, żeby nikt mu z boku nie zaglądał. Sam niewiele widział, ale wystarczała mu świadomość, że ma do filmu dostęp.

Seksoholicy częściej przychodzą na terapię sami czy jednak przymuszeni przez partnerki?

– Sami zwykle nie widzą problemu. Chyba że zrobią coś, co ich przerazi, i wiedzą, że to może mieć wpływ na kogoś bliskiego. Ale to jest jednak rzadkość. Zwykle przyciąga ich tu partnerka.

Co jej mówisz?

– Żeby zadbała o siebie. Nie obwiniała się. Nie myślała, że gdyby była inna, to sytuacja też by się zmieniła. Bo tak nie jest.

Zapytałam ostatnio pewnego 32-latka, kiedy zaczął się masturbować. Powiedział, że robi to od dziewiątego roku życia. Że właściwie nie musi już nikogo dotykać, tak jest przyzwyczajony do masturbacji. I taki jest, niestety, światowy trend, najlepiej o tym wiedzą Japończycy: potrzeba cielesności, bliskości z ciałem drugiego człowieka, jego zapachem, zanika. Mężczyźni coraz częściej myślą, że wejście w relację to straszny wysiłek. „Muszę coś zrobić, jestem na egzaminie – myślą. – A jeśli nagle okaże się, że coś jest nie tak, że robię coś źle? Nie mam z tego frajdy i dodatkowo jestem nieporadny, więc moja partnerka też nie? Po co ja w ogóle mam w to wchodzić? Załatwię to sam, i z głowy”.

Dopóki mężczyzna nie chce nic z tym robić, to jego partnerka nie może w żaden sposób pomóc. Najpierw on musi się wyleczyć, a potem oboje powinni pracować nad tym, żeby odbudować zaufanie, poczucie bezpieczeństwa. I znów muszą być dla siebie atrakcyjni. A do tego wcale nie trzeba być gwiazdą porno ani Iglesiasem!

Katarzyna Klimko-Damska – psychoterapeutka, seksuolożka kliniczna i sądowa, kryminolożka. Prowadzi psychoterapię seksoholizmu, terapię ofiar i sprawców przemocy, terapię par oraz terapię dla osób uzależnionych od alkoholu i narkotyków oraz ich rodzin. Zajmuje się tez problemami młodzieży i konfliktami rodzinnymi

Tekst pochodzi z magazynu "Wysokie Obcasy Extra" nr  11 (101)/ 2020, najnowszy numer pisma w sprzedaży od 17 grudnia

Sign up for free to join this conversation on GitHub. Already have an account? Sign in to comment