Skip to content

Instantly share code, notes, and snippets.

@inexxt
Last active February 11, 2017 07:55
Show Gist options
  • Star 0 You must be signed in to star a gist
  • Fork 0 You must be signed in to fork a gist
  • Save inexxt/b7505f5e4a1e825d355868b89adaba03 to your computer and use it in GitHub Desktop.
Save inexxt/b7505f5e4a1e825d355868b89adaba03 to your computer and use it in GitHub Desktop.

Nielibertariańskie FAQ

(czyli dlaczego nienawidzę Twojej wolności)

v2.0, teraz z jeszcze większą dawką etatyzmu!

Wstęp

Kim jesteś? Co to w ogóle ma być?

Więcej informacji o mnie - na raikoth (teraz SSC*). Przed Tobą druga wersja Nielibertariańskiego FAQ (czyli dlaczego nienawidzę Twojej wolności). Oryginalną, którszą i bardziej zwięzłą wersję, możesz znaleźć tu.

Jesteś etatystą?

Nop.

Wyobraź sobie fikcyjny kraj, w którym panuje podział na "parzystów", którzy uważają, że tylko urodzeni o parzystej godzinie ludzie powinni mieć władzę polityczną, oraz "nieparzystów", których poglądy są tego przeciwieństwem.

Jeśli spotkalibyśmy parzystę, stwierdzilibyśmy, że jest dość nierozsądny - oczywiście nie dlatego, że obstawalibyśmy przy poglądach nieparzystów, ale dlatego, że cała dyhotomia wydaje się głupia. Powinniśmy wybierać ludzi na stanowiska biorąc pod uwagę ich inteligencję, zdolności przywódcze, poglądy moralne - nie godzinę urodzenia, która nie ma nic wspólnego z tym, czy będą dobrze się sprawdzali jako rządzący.

Oskarżanie każdego nielibertarianina o bycie etatystą jest tak samo niemądre, jak oskarżanie nie-parzysty o bycie nieparzystą. Tak samo, jak możemy oceniać ludzi pod innymi względami niż ich godzina urodzenia, tak samo możemy oceniać decyzje polityczne na podstawie innych kwestii niż to, czy zwiększają udział państwa w życiu obywateli.

Są ludzie, którzy uważają, że można w jakiś sposób nierozerwalnie związać skuteczność danej decyzji z wpływem na rozmiar państwa - że można być pewnym, że jeśli dana decyzja wydaje się bardziej libertariańska niż alternatywa, to z całą pewnością będzie miała lepszy skutek. Cała reszta tego FAQ jest próbą obalenia tej tezy i przekonania Cię, że każdą decyzję należy oceniać indywidualnie, w szczególności nie tylko na podstawie tak wąskiego kryterium.

Nienawidzisz libertarian?

Nop.

Dla wielu ludzi, libertarianizm jest reakcją obronną - reakcją przed społeczeństwem regulowanym w sposób wymykający się niekontrolowany i stanowczo zbyt szeroki. Próbą rozpowszechnienia poglądu, że niektóre kwestie, beznadziejnie trudne z perspektywy etatysty, mogą być skutecznie rozwiązane przez pozostawienie ich nieuregulowanymi. Libertarianie potrafią znajdywać znakomite argumenty, dlaczego w poszczególnych sferach polityka libertariańska jest najlepszą możliwą, a ja w wielu przypadkach się z tym zgadzam. Myślę, że ten rodzaj libertarianizmu jest wartościowym frontem myśli politycznej i zasługuje na więcej uwagi - nie mam do niego zastrzeżeń, a nawet sam coraz bardziej skłaniam się ku niemu.

Z drugiej strony, mamy jednak bardziej agresywny, bardzo Amerykański odłam libertarianizmu. Ten, zamiast analizować po kolei poszczególne podejścia i argumentować za tym, że leseferystyczne jest najlepsze, zaczyna od dogmatu, że państwo z założenia jest złe, że z jego działań nie może wyniknąć nic dobrego, a z kolei przedsiębiorstwa prywatne są z definicji dobre i nie mogą zrobić nic złego. Kładzie potem tę wiarę w miejsce uważnej analizy pierwszego rodzaju. Frakcja ta wprawdzie nie stroni od politycznych dyskusji, ale ma tendencje do obrzucania przeciwnika tym samym wąskim zbiorem kilku arugmentów, dlaczego mniejsza regulacja musi sprawdzać się lepiej. Chciałbym móc zwalić winę na Ayn Rand - jednak wielu ludzi w tym nurdzie prawdopodobnie nawet o niej nie słyszało, więc możę lepiej, jeśli po prostu wrzucę to na listę rzeczy, za które obwiniam Regana...

Uwaga do pierwszego rodzaju libertarian - przepraszam, że napisałem to FAQ, w którym atakuję karykaturę Waszych poglądów. Zgodzicie się chyba jednak ze mną, że karykatura ta jest wciąż żywa, aktywna, i nie ustaje w gównoburzach na naszych ulubionych grupkach.

Czy to FAQ udowodni mi, że państwo zawsze działa lepiej niż niewidzialna ręka?

Nop. W żadnym razie.

Tak naprawdę, w większości przypadków nie przestawię żadnego dowodu pozytywnego. Weźmy na przykład problem optymalnej wysokości opodatkowania - uważam, że rozważenie tej kwesti wymaga tak wielu analiz, skomplikowanych modeli statystycznych, wiedzy eksperckiej i ogólnie ogromnej liczby rzeczy, które są poza zasięgiem tego FAQ - a odpowiedzi mogą nadal być nie rozstrzygające i różnić się w zależności od miliona nieznanych parametrów.

To, co chcę zrobić, to nie udowodnienie, że państwo działa lepiej niż rynek - albo na odwrót, ale obalić tezę, że zawsze możemy być absolutnie przekonani, że niewidzialna ręka zadziała lepiej - zanim jeszcze zbadamy konkretną kwestię. Po dokładniejszej analizie być może faktycznie okaże się, że rozwiązanie prowolnościowe działa lepiej niż ustawowe - ale spoczywa na nas ciężar rzeczywistego dowodu tego. I to dwodu, który nie będzie zaczynał się od "z definicji, rozwiązanie angażujące państwo jest złe".

Dlaczego w ogóle pisać nielibertariańskie FAQ? Przecież etatyzm problemem dużo większym niż libertarianizm.

Tak. Ale na Stalinistów nie natykasz się na imprezach. A przynajmniej poważnych Stalinistów. Mających więcej niż dwadzieścia pięć lat. Na ciekawych imprezach. Pewnie gdybym ich spotykał, napisałbym krytykę etatyzmu.

Świat wokół wydaje się wręcz wypełniony libertarianami - ja zaś właściwie nie widzę prób napisania kompletnej krytyki tego systemu. Jest oczywiście kilka argumentacji stworzonych ad-hoc, esejów przeciwko konkretnym pozycjom w obrębie libertarianizmu: rzecznikom darmowej służby zdrowia albo zwolennikom dostępu do broni. Jednak jedną z głównych rzeczy, która do libertarianizmu przyciąga ludzi, jest estetyczna harmonia systemu - spójnego, zwartego i opartego na jasnych zasadach. W odróżnieniu od "filozofii" dwóch głównych partii politycznych nie jest zlepkiem powrzucanych przypadkowo populistycznych haseł - jest zbudowany ściśle, wręcz aksjomatycznie. Jedynym sposobem na zmianę poglądów wolnościowca jest więc złamanie samych podstaw, na których system się opiera.

Powstało już kilka dokumentów aspirujących do tego zadania - Mike Huben's Critiques of Libertarianism i Mark Rosenfelder's What's (Still) Wrong With Libertarianism to przykłady dwóch wyróżniających się na tym polu. Nie jestem jednak zadowolony z żadnego z nich. Niektóre są dobre, ale niekompletne. Inne używają rzeczy w stylu teorii Umowy Społecznej, którą sam uważam za bezsensowną, a którą libertarianie gardzą. Jeszcze inne przedstawiają zbyt różowo kwestię dobrowolnego opodatkowania, na co ja sam się nie nabieram, nie mówiąc już o libertarianach.

Głównym powodem napisania tego FAQ jest fakt, że natykam się na tak wielu libertarian, że potrzebowałem źródła, do którego mogę ich odsyłać jako odpowiedź na pytanie, dlaczego się z nimi nie zgadzam. Istniejąca anty-libertariańskia dokumentacja podaje tak wiele argumentów, z którymi sam się nie zgadzam, że nie czułbym się dobrze używając żadnego z dostępnych materiałów - postanowiłem napisać więc własny artykuł. Z drugiej strony, nie natykam się na na tyle wielu etatystów, żeby mieć potrzebę odwrotnego dokumentu.

Jeśli naprawdę potrzebujesz pro-libertariańskiego FAQ, żeby odesłać do niego swojego etatystycznego znajomego, Google sugeruje The Libertarian FAQ.

Jak jest zbudowane to FAQ?

Podzieliłem je na trzy główne części. Pierwsza dotyczy różnych bardzo abstrakcyjnych zasad ekonomii. Część z nich nie odnosi się bezpośrednio do polityki, ale jako że libertarianie lubią zaczynać dyskusję od abstrakcyjnych zasad ekonomii, poważny kontrargument także musi się od nich zaczynać. Ostrzeżenie: istnieją wprawdzie ludzie, którzy potrafią dyskutować o ekonomii nie będąc przy tym NUDNYMI-TOTALNIE-AŻ-DO-UŚNIĘCIA - ale ja nie jestem jednym z nich.

Druga część dotyka bardziej konkretnych ekonomicznych i politycznych problemów, jak opodatkowanie, służba zdrowia czy policja.

Część ostatnia zajmuje się kwestiami moralnymi - jak to, czy w jakiejkolwiek sytuacji jest dopuszczalne zainicjowanie przemocy. Bardzo często znajduję się w sytuacji, gdy potrafię przekonać libertarianina, że polityka państwa może być sensowna i efektywna, a on wtedy odpiera, że to bez znaczenia, bo jest moralnie niedopuszczalna. Wtedy argumentuję, że jest w porządku - ale wtedy rozmówca już dawno zapomniał, o czym mówiliśmy na początku i obstawia przy tezie, że i tak nigdy nie działa.

Przez podział tego dokumentu na części poświęcone wyłącznie zagadnieniom ekonomicznym i moralnym mam nadzieję wyeliminować tego typu problemy. Być może ułatwi to czytającym libertarianom zrozumienie mojej argumentacji - w takiej kolejności, w jakiej chcą się z nią zapoznać.

Rozdział A: Kwestie ekonomiczne

Argument:

Na wolnym rynku, każda transakcja będzie dobrowolna, więc nigdy nie będziesz się musiał zgadzać na handel, jeśli Ci się nie opłaca.

Dodatkowo, nie podjąłbyś transakcji, jeśli nie byłaby najlepszą możliwą, jaką możesz osiągnąć. Jeśli nie byłaby najlepsza, to zaczekałbyś na lepszą - i dokonałbyś tamtej. Dowodzi to, że na nieregulowanym rynku wolny handel jest nie tylko możliwy jako taki, ale jest najbardziej efektywny.

Kupowanie i spzedawanie pracy nie różni zbytnio się od handlu innymi zasobami. Nie podejmiesz pracy, jeśli nie będzie najlepszą, jaka jest dla Ciebie dostępna - a Twoj pracodawca nie zatrudni Cię, jeśli nie będzie to najlepsza decyzja z jego perspektywy. Widać więc, że dobrowolnie podjęta praca w warunkach rynkowych przynosi korzyść obu stronom, i że jest najlepszą możliwą umową.

Jeśli każda transakcja na nieregulowanym rynku przynosi korzyść obu stronom, to za każdym razem, gdy rząd wprowadza regulację, jedna ze stron na tym traci. Inaczej mówiąc: można pomóc komuś dając mu więcej możliwości, ale nie można mu pomóc odbierając mu jakieś z tych, które ma. Na perfekcyjnie wolnym rynku każdy zaczyna z pełnym zbiorem możliwości, a jednyne, co robi rząd, to stopniowo odbiera je ludziom.

Kontrargument:

Powyższy opis traktuje świat jako serię wymian producent-konsument, które odbywają się w próżni i wpływają jedynie na strony biorące w nich udział. Ponadto traktuje konsumentów jako spójne jednostki, mające wyszczególnione i dobrze określone funkcje użyteczności i popytu.

W pozostałej części tego rozdziału przedyskutuję kilka sposobów, w jakie rynek może zawieść, a także kilka przypadków regulowanych rynków, które mogą przezwyciężyyć te trudności. Skupię się na czterech głównych rzeczach: oddziaływaniach zewnętrznych, problemach z koordynacją, nieracjonalnym wyborze i braku dostępu do informacji. (Ostrzegałem przecież, że będzie nudno)

Oddziaływania zewnętrzne

Czym są oddziaływania zewnętrzne?

Wyobraźmy sobie, że dobijam Tobą handlu - obie strony przystępują do niego dobrowolnie. Oddziaływaniami zewnętrznymi nazywamy skutki, które z naszej umowy wynikają dla innych ludzi na świecie, bezpośrednio nie zaangażowanych w transakcję.

Załóżmy, że sprzedaję swój dom amatorowi-hodowcy pszczół. Jest na tyle niekompetentnym amatorem, że jego pszczoły latają i żądlą wszystkich w okolicy.

Wymiana między mną a hodowcą-amatorem była opłacalna dla obu z nas, ale nieopłacalna dla wszystkich żyjących wokół sąsiadów - którzy teraz w obawie przed użądleniami (a wielu z nich ma alergię, starców i sieroty na utrzymaniu) nie mogą wyjść z domów, trzymając w pogotowiu najsilniejsze środki owadobójcze, jakie jeszcze nie podpadają pod broń chemiczną. O ile wymiana była doborowolna ze strony mojej i sąsiada, to jej skutki niedobrowolnie odczuwają inni ludzie.

Innym przykładem oddziaływań zewnętrznych jest sytuacja, w której kupuję urządzenia wyprodukowane w fabryce wyrzucającej rakotwórcze toksyny do przepływającej obok rzeki. Gdy handluję z fabryką, i ja, i jej właściciel zyskujemy. Jednak ludzie, którzy cierpią z powodu zanieczyszczonej wody nie byli uwzględnieni przy podejmowaniu decyzji - a muszą ponosić jej konsekwencje.

Przecież libertarianie zaproponowali już rozwiązania problemów oddziaływań zewnętrznych, które nie wymagają użycia przemocy, prawda?

Do pewnego stopnia, tak. Możesz na przykład odmówić przeprowadzce w jakąś okolicę, dopóki wszyscy wokół Twojego przyszłego miejsca zamieszkania nie podpiszą kontraktu, który będzie wykluczał hodowlę pszczół w ogródku.

Jednak ściganie każdej osoby w całym mieście, żeby podpisała kontrakt za każdym razem, gdy wpadniesz na jakieś dotąd nieuświadomione potencjalne zagrożenie byłoby niewykonalne. Bardziej prawdopodobne jest, że wszyscy podpisaliby zbiór kontrakt określający ramy, w jakich odbywa się współżycie w okolicy, który określałby jakąś procedurę radzenia sobie w sytuacji, gdy ktoś zachowuje się w sposób nieakceptowalny - karą byłoby na przykład wydalenie z sąsiedztwa.

Jednak przekonanie każdej z tysiąca osób mieszkających w okolicy do podpisania umowy sąsiedzkiej byłoby trudne - a cały efekt mógłby pójść na marne z powodu chociaż jednej osoby, która zaczęłaby hodować pszczoły. Być możę łatwiej byłoby po prostu zacząć stawiać miasto od nowa, samemu ustalając zasady, na jakich będzie się tam odbywało życie - wtedy każdy już wprowadzając się musiałby zgodzić się na zasady. Można byłoby nawet zorganizować składkę od osób mieszkających tam, żeby pomóc radzić sobie z mieszkańcami łamiącymi lokalne zasady.

Ale w tym przypadku, wcale nie jest to sprytne rozwiązanie zamiast rządu - jest to po prostu nowy rząd. Nie ma różnicy między powyższym miastem, w którym żeby zamieszkać, musisz zobowiązać się do przestrzegania reguł i płacić składkę, a normalnym współczesnym miastem, w którym właśnie żyjesz.

O ile wiem, nie ma innego sposobu na ochonę społeczności przed efektami zewnętrznymi niż rząd lub coś funkcjonalnie do niego izomorficzne.

Czy konsumenci nie mogliby po prostu zbojkotować firmy, która jest przyczyną efektów zewnętrznych?

Tylko mała część ludzi kupujących produkty firmy będzie mieszkała obok fabryki - twierdząca odpowiedź zakładałaby, że w konsumentach jest kolosalna ilość wiedzy i altruizmu, co zwykle nie jest prawdą. Ponadto, większość bojkotów kończy się fiaskiem - patrz dyskusja o tym, dlaczego tak się dzieje.

Jakie jest znaczenie efektów zewnętrznych?

Uzasadniają konieczność jakiejś formy środowiskowych, strefowych i własnościowych regulacji.

Sign up for free to join this conversation on GitHub. Already have an account? Sign in to comment