Skip to content

Instantly share code, notes, and snippets.

@krzysztofbialek
Created June 12, 2015 08:37
Show Gist options
  • Save krzysztofbialek/a3518f934c68dd996b5b to your computer and use it in GitHub Desktop.
Save krzysztofbialek/a3518f934c68dd996b5b to your computer and use it in GitHub Desktop.
Typowy warszawski tramwaj w porze letniej.
Smród potu, nasączonej lekami gazy i starych ludzi. Zapewne wszyscy jak jeden mąż jedziemy do lekarza.
Ulica Grójecka, chociaż mało kto nią przecież jeszcze jeździ do Grójca. Przystanek Hale Banacha. Przy drzwiach stoi kobieta typu azjatyckiego. Stawiam na Tolka Banana, że pani jest Wietnamką.
Wiek późno-średni wymuszony. W rodzinnym narzeczu prowadzi głośną rozmowę przez telefon. Z polskiej perspektywy ciężko stwierdzić, jakie towarzyszą jej przy tym emocje. W Gruzji miałem wrażenie, że wszyscy są na siebie wściekli i lada moment rzucą się na siebie z pięściami a finalnie lądowali jedynie w swoich ramionach bynajmniej nie w klasycznym nelsonie. Chinka z Wietnamu sprawia w każdym razie wrażenie rozgorączkowanej. To pewnie przez ten upał. Stojąca obok niej kobieta, w wieku statecznym blisko-emerytalnym, ubrana w luźną marynarkę wykazuje się wyjątkowym brakiem luzu.
- Could you shut down? Please?
Zwraca się do współpasażerki. W tramwaju głośno przez telefon rozmawia jeszcze kilka innych starszych kobiet. Do nich przeciskać jednak jej się już nie chce. Azjatka zdaje się jej nie słyszeć, zwraca jedynie ku niej wzrok i nieprzerwanie kontynuuje rozmowę przez telefon.
- Czy pani mogłaby rozmawiać ciszej? Nie mam ochoty tego słuchać.
Luźna marynarka się nie poddaje. Po drugiej stronie nadal jednak bez odpowiedzi. Przynajmniej nie w języku rozumianym
nad Wisłą. Kobieta w końcu nie wytrzymuje. Trzymając się poręczy, przechyla się za plecy swoje nemezis i pociąga ją za gruby, czarny kuc. Na reakcje nie trzeba było czekać nawet dwóch sekund.
- Ty kurwo!
Krzyczy czystą polszczyzną Azjatka, i rozpoczyna się regularny, emerycki catfight, zakończony ekspresowo przez dwóch
krewkich dziadków, którzy odciągają od siebie kobiety. Coś jednak nadal wisi w powietrzu. Niektórzy z pasażerów wyraźnie czują się wykluczeni z konfliktu w którym, mimo wszystko, chcieliby wziąć udział. Wyrazić swoje zdanie. Niezgodę i bunt, ale także
i naszą słynna, przedmurzańsko-europejską solidarność, braterstwo i gościnność. Ruda kobieta za mną w końcu nie wytrzymuje i, gdy emocje już zaczęły opadać, nagle krzyczy mi do ucha:
- PROSZĘ PANI! JESTEŚMY W POLSCE!!!
Tramwaj bije brawo. Głosy w mojej głowie śpiewają. "Bo tutaj jest jak jest..."
Sign up for free to join this conversation on GitHub. Already have an account? Sign in to comment